Tradycja. Ewoluuje. Zawsze.
Pamiętam nasz pierwszy rodzinny „hunt” w 2020 roku. Mała Zosia, ledwo czteroletnia, z wypiekami na twarzy przebiegała przez ogród. Potykała się. Wstawała. Biegła dalej. „Taaatoooo! Znalazłam różowe!” – jej piskliwy głosik odbijał się echem między drzewami, gdy ściskała w małych dłoniach plastikowe jajko wypełnione drobiazgami.
Wtedy wszystko było prostsze. Ukryć. Znaleźć. Cieszyć się.
Od dzieciństwa do aplikacji
Rok 2023 przyniósł zmiany. Zosia miała już osiem lat, a jej młodszy brat Franek – sześć. „To za łatwe” – oznajmiła pewnego popołudnia, wydymając wargi i krzyżując ręce na piersi. „Każdego roku to samo.” Miała rację.
Potrzebowaliśmy czegoś więcej. Czegoś, co łączyłoby tradycję z wyzwaniem.
Pierwsze wskazówki były proste – rymowanki prowadzące od miejsca do miejsca. Franek marszczył czoło, próbując rozszyfrować moje koślawe wierszyki. Jego jasne włosy opadały na oczy, gdy z determinacją wymruczał kolejne słowa. Zosia, zawsze krok przed nim, niecierpliwiła się. „Już wiem! To lodówka!” – podskakiwała, a jej warkocze podskakiwały w rytm kroków.
2024 rok. Przełom. Pierwsza wersja aplikacji „Domowe Podchody”.
Zaczęło się niewinnie. Od pomysłu. Od potrzeby. Od chęci zatrzymania tej radości na dłużej.
Technologia w służbie tradycji
Dziś, w 2025 roku, nasza rodzinna tradycja nabrała nowego wymiaru. Zosia, obecnie nastolatka, przewraca oczami na samą myśl o „dziecinnych zabawach”. Ale Franek? On wciąż czeka. Z wypiekami. Z niecierpliwością. Z telefonem w dłoni.
Aplikacja „Domowe Podchody” zmieniła wszystko. A jednocześnie nic. Esencja pozostała ta sama – radość poszukiwania. Tylko metoda stała się bardziej… współczesna.
Jak to działa w praktyce?
Spójrzcie sami. Poniższy filmik pokazuje Zosię podczas szukania jajek:
Na filmie widać, jak Zosia, z telefonem w jednej ręce i koszyczkiem w drugiej, podąża za wskazówkami aplikacji. Jego oczy błyszczą, gdy skanuje kolejny kod QR ukryty obok niebieskiego jajka za doniczką. „Level 3 odblokowany!” – woła, a jego twarz rozjaśnia szeroki uśmiech. Natychmiast pojawia się nowa zagadka na ekranie. Marszczy brwi. Zastanawia się. „Pralka!” – wykrzykuje, już biegnąc w stronę łazienki.
Każde znalezione jajko to nie tylko słodycze czy drobne upominki. To punkt. Challenge. Osiągnięcie. A kiedy znajdzie wszystkie? Specjalna animacja wielkanocnego zająca i odblokowanie dodatkowej niespodzianki – lokalizacji głównej nagrody.
Magia w szczegółach
Co się nie zmieniło przez te wszystkie lata? Emocje.
Franek, na widok kolejnego odnalezionego jajka, nadal podskakuje tak samo jak wtedy, gdy miał trzy lata. Jego oczy nadal rozszerzają się w tym samym zachwycie. Dłonie nadal drżą lekko, gdy otwiera plastikową skorupkę.
Jak zacząć swoją przygodę?
Chcesz stworzyć własne wielkanocne podchody? Nic prostszego:
- Zakup aplikację „Domowe Podchody”
- Wybierz punkty na mapie domu
- Do każdego punktu przypisz zagadkę lub wskazówkę
- Wydrukuj kody QR (aplikacja generuje je automatycznie)
- Ukryj jajka obok kodów w miejscach które wskaże aplikacja
- Uruchom grę na telefonie dziecka i… obserwuj czystą radość!
Pamiętam minę mojej żony, Anny, gdy pierwszy raz zobaczyła całą technologiczną otoczkę wokół prostego szukania jajek. „Przesadzasz” – powiedziała, kręcąc głową. A potem, widząc Franka przebiegającego przez salon z okrzykiem triumfu, gdy rozwiązał szczególnie trudną zagadkę, dodała ciszej: „Ale działa.”
Działa. Naprawdę działa.
Bo w świecie, gdzie dzieci coraz szybciej dorastają, gdzie tradycje wydają się staroświeckie, a technologia odciąga od rodzinnych aktywności – znaleźliśmy most. Pomost między światami.
Prostota. Technologia. Tradycja. W jednym.
A na koniec dnia, gdy baterie się wyczerpią, aplikacja zamknie, a czekoladowe jajka zostaną zjedzone – pozostają wspomnienia. Bezcenne. Niezmienne. Nasze.